Lato jak zupa gorące

DSC_1888s
Na początek Ryszard w pozie dymnej, gdyż wszystkie Ryśki to fajne chłopaki. Lato latem, a żyć trzeba, czyli jeść także. Niezależnie od wakacyjnego czasu akcje się odbywają i zupa jest. I są chętni na zupę. Jak widać na zdjęciu, nawet niemało.

DSC_1886s

Niewiasty miłe niezwykle chochlą zagarniały z gara i w dość szybkim tempie łyżka zaskrobała o dno. Wszystko co dobre szybko się kończy. Zupa w szczególności. DSC_1883sDSC_1891sDSC_1892sByła również kawa i herbata.
Wszystkim dziękujemy!

Co ty NATO? – czyli trzy dni oblężenie Warszawy

Jutro zaczyna się zjazd NATO w Warszawie. Mieszkańcom i przyjezdnym sugeruję sprawdzić co oznacza „utrudnienie w komunikacji”. Cóż za piękny eufemizm. Utrudnienia to są jak jest stłuczka na trasie Łazienkowskiej. To, co szykują nam natowscy oficjele to komunikacyjny kataklizm. Grupka cwaniaków w garniturach sparaliżuje stolicę, bo chcą się spotkać i pogadać. Zjeść wspólnie obiad i wypić brudzia. Zamknięte Aleje Jerozolimskie z mostem Poniatowskiego, Wał Miedzeszyński, Trakt Królewski, Plac Zamkowy, okolice Teatru Wielkiego. Betonowe kwietniki spod Centralnego zabrali. Do tego wszelkie służby obciążone wrodzoną paranoją będę jeździły na kogutach, patrzyły czy przypadkiem nie podlewasz kwiatów na balkonie. Nawet plaża Poniatówka zamknięta. Chyba żeby paskuda z Wisły nie wylazła i nie dołączyła niepostrzeżenie do obrad. Jak to możliwe, żeby banda 4000 palantów odebrała miasto mieszkańcom? Jeśli faktycznie tak istotne są kwestie bezpieczeństwa, to może spotkaliby się na poligonie w Drawsku. Nikt tam się nie kręci, nie ma ścieżek rowerowych, które trzeba zamknąć, tramwaje nie mają tam przystanków, nie ma taksówkarzy, autobusów i kurierów. A jakie możliwości! Można dla ochrony postawić batalion czołgów, bez obawy o obrazę obyczajów opalać brzuch, pójść na grzyby (jak trafią na psylocyby, to może być najbardziej pojechany zjazd NATO w historii), a wieczorkiem poszarżować czołgiem po łąkach, nawet po kielichu. I wszyscy byliby zadowoleni. Natowscy dygnitarze byliby bezpieczni, a my nie musielibyśmy się chwytać powstańczych sposobów by dostać się do Śródmieścia. A co my na to NATO? A NATO na to nic. Nie ma co się przejmować milionową populacją, bo jest Bardzo Ważne Spotkanie. Już z niecierpliwością czekam na finalny komunikat. Że owocnie, i że stwierdzili i podkreślili, że są zgodni i dostrzegają wagę i widzą konieczność podjęcia kroków. Jakbym chciał posłuchać czegoś w tym stylu, to zadzwonię do zegarynki. Na studiach będąc przeżyłem podobny paraliż stolicy, gdy było ostatnie zebranie Układu Warszawskiego. Czasy się zmieniają, władza również, a arogancja polityków pozostaje niezmienna. Jeżdżenie fajnymi furami przy błyskach niebieskich szklanek widać nie wychodzi z mody. Jakoś nie powstaje refleksja, że cale to towarzystwo jest zwyczajnie w pracy. Potem panowie politycy dziwią się czemu to nikt ich nie lubi. Może jakby spróbowali dać jakiś powód, żeby ich polubić. Warszawa zaś nie takie terminy przetrwała, więc i ten najazd przetrzyma.